„Dziwny” Rogacz

mylkusJak co roku majowe pilnowanie upraw przed dzikami, uzupełniały spacery za rogaczami. Początek sezonu nie motywował do pośpiesznych decyzji choć selektów nie brakowało. Na wieczorne polowanie 12 maja wybrałem się z Kolegą, który zajął pozycje przy kwitnącym już rzepaku, w oczekiwaniu na zaglądające tam dziki. Ja zdecydowałem się na podchód na łąkach. Piękny wieczór od samego początku obfitował w spotkania ze zwierzyną. 

Testowanie nowego aparatu Nikon P900 Nikon P900, było okazją do uwiecznienia chwil, które przeważnie zostają jedynie w pamięci. Ze względu na ładne światło do zdjęć, zdecydowałem się zająć pozycję na słomianych balotach.

rogaczByła to okazja do sfilmowania między innymi gromady trzech lisów oraz czterech kozłów ustalających między sobą granice swojego terytorium. Żaden z nich nie kwalifikował się jednak do pozyskania. Powoli zaczynało się ściemniać. Wtedy po przeciwległej stronie od lasu z łóz wychylił się dziwny rogacz wraz z towarzyszącą mu kozą. Odległość do rogacza wynosiła ponad trzysta metrów a od mojej pozycji dzielił nas szeroki rów nie pozwalający na jego ciche przekroczenie. Wiedziałem że rogacz jest nietypowy ale moją ocenę zakłócały słabe oświetlenie oraz daleki dystans. Nastał zmierzch a rogacz zamiast się do mnie przybliżyć, oddalił się. Wróciłem na kwaterę z myślą że przed świtem muszę znajdować się na wspomnianych balotach. Rogacz pozyskany z RWS KS 243 win.Rogacz nie dawał mi spokoju nawet we śnie więc o trzeciej rano byłem już na zaplanowanym stanowisku. Z każdą chwilą robiło się jaśniej a kontury saren na łąkach stawały się coraz wyraźniejsze. Moje oczy skierowane były jednak w kierunku gdzie parę godzin wcześniej widziałem ów kozła. Plan miałem taki żeby poczekać gdy ranek stanie się bardziej jasny i wyruszyć na podchód w nadziei na spotkanie. Już miałem schodzić gdy między łozami przemknął pospiesznie kozioł. Rzut lornetki do oczu i od razu wiedziałem że to ten. Odległość dalej nie pozwalała na właściwą ocenę. Rogacz pospiesznie, jakby spłoszony przechodził od łozy do łozy aż nagle zniknął mi z oczu. Stwierdziłem że poczekam jeszcze chwilę. Nagle w oddali wyłoniła się sylwetka niedużego dzika, który jakby spóźniony, sadził przez łozy w kierunku lasu. Traf chciał że jego droga przebiegała przez łozę, przy której po raz ostatni widziałem mojego „dziwnego” rogacza. mylkusPo chwili z łozy wybiega spłoszony rogacz a za nim dzik. Przez chwilę uchodzą w tym samym kierunku a dzieli ich tylko czterdzieści metrów. Kozioł przeskakuje wspomniany wcześniej rów i odbija w prawo przybiegając pod same baloty na, których jestem ja. Mija mnie i przystaje na trzydzieści metrów, ocząc na dziwną postać na słomie. W tej dynamicznie zmieniającej się sytuacji, nawet na tą odległość ciężko było mi zdefiniować formę parostków. Jednak widziałem że jest to myłkus. Oddałem strzał. Rogacz po komorowym strzale odszedł jeszcze pięćdziesiąt metrów zanim spisał testament. Wręczyłem zwierzynie ostatni kęs i pół godziny stałem, w ciszy podziwiając najpiękniejszego rogacza w mojej łowieckiej historii. 

LK/Polunek.pl