Warto przygotować ubranie na deszczową pogodę. Woskowanie odzieży można zrobić samemu w domu. Wystarczy zaopatrzyć się w wosk pszczeli, suszarkę do włosów, szczotkę z miękkim włosem i w trochę wolnego czasu. Do woskowania nadają się gładkie materiały, które chłoną płyny. Najpierw wcieramy możliwie równomiernie wosk w materiał. Następnie rozpuszczamy go suszarką. Rozpuszczony wosk chłonie materiał. Do równego rozprowadzenia płynnego wosku posłuży nam szczotka. Cały proces przedstawia film poniżej.

Woskować możemy nie tylko obrania ale wszystko co ma odpowiedni do tej zabawy materiał. Dzięki temu nawet stare kurki, plecaki itp. nabierają intensywnego koloru i nie przepuszczają wody. Co pewien czas woskowanie powinno się powtórzyć dla utrzymania efektu wodoodporności.

waxing polunek woskowanie

Daniel polunekDania to nie tylko kraj gdzie na rowerze można wszystko. To także  miejsce gdzie rzeczy trudne do wyobrażenia sobie w Polsce są na porządku dziennym. Poniżej krótka relacja z parku jelenipołożonym przy jednym z największych miast Dani, Aarhus.

 

 

 

 

 

orzeł sokolnictwo

Targi Hubertus Expo w tym roku zaskoczyły. Z imprezy towarzyskiej przekształciły się w wydarzenie handlowe, krzewiące łowiectwo. Odwiedzający mieli możliwość zapoznać się z bliska, praktycznie z każdą kategorią produktów pośrednio lub bezpośrednio dotyczącej łowiectwa. Szkoda że nadal nie wszyscy główni importerzy zdecydowali się na wystawienie stoiska. Pozostaje mieć nadzieję że w przyszłości będziemy mieć okazję zapoznać się w jednym miejscu z pełną ofertą produktów dostępnych na polskim rynku. Cieszy duża rodzin z dziećmi spacerujących po uliczkach targowych. Wiele osób zdecydowało się na zabranie ze sobą czworonożnych towarzyszów łowów. Każdy łowiecki akcent dodatkowo budował atmosferę wydarzenia. Prowadzeniem prezentacji na scenie głównej zajął się Przemysław Malec z ekipy programu Darz Bór. Muszę powiedzieć że poradził sobie z tym zadaniem znakomicie. W drugiej hali znajdowała się scena na której odbywały się prezentacje kulinarne. Prócz oferty handlowej, zobaczyć można było również wystawy trofeów zwierzyny z Polski jak i z dalszych zakątków świata. Podsumowując, pierwszy raz targi w Warszawie zrobiły na mnie tak pozytywne wrażenie. Liczę na to że Hubertus Expo w przyszłych latach stanie się pełnowartościową imprezą targową na miarę Europy.

 

Film z targów:

 

 

 

Minęła era, w której człowiek musiał być przy telefonie a nie telefon przy człowieku. Aktualnie mija era, w której człowiek musi być przy komputerze by skorzystać z programu. Klasyczne „komórki” są wypierane przez smartphony. W systemowej ofercie znajdziemy dużo propozycji aplikacji balistycznych. Możemy je zainstalować nawet w podstawowych modelach. Analizując ofertę dla oprogramowania IOS oraz Android, spośród aplikacji balistycznych można wyodrębnić trzy kategorie programów:

  1. Od producentów optyki: (np. Swarovski, Meopta) Są to programy dedykowane do danego modelu lunety. Wybieramy go z listy i wprowadzamy parametry naszej amunicji. Można użyć tych programów również w stosunku do innych producentów optyki (dopasowując parametry optyczne), jednak wtedy obsługa staje się mniej intuicyjna.
  2. Od producentów amunicji (np. Lapua, Sako, Federal, Norma): Część aplikacji z tej kategorii pozwala na obliczenia odnoszące się tylko do fabrycznej amunicji, druga część dopuszcza obliczenia własnych elaboracji. Ze zrozumiałych powodów ,w programie znajdziemy opcje, dotyczące gamy produktów jednego producenta. Jeżeli korzystamy z amunicji różnych firm, użytkowość aplikacji staje się zdecydowanie mniejsza.
  3. Aplikacje niezależne: Są to programy, które pozwalają na całkowitą personalizację danych. Nie istotne jest, jakiej marki mamy lunetę czy amunicję. Wszystkie dane wpisujemy ręcznie, a dalej to już czysta matematyka. Popularny program Strelok pozwala a zapisywanie wielu rodzajów amunicji, optyki oraz jednostek broni. W jednym miejscu możemy skonfigurować cały „arsenał”.

ballistic callculatorPo konfiguracji wybranego programu, jesteśmy w stanie precyzyjnie obliczyć trajektorię lotu naszego pocisku. Zanim otrzymamy precyzyjny wynik, musimy wprowadzić pięć podstawowych danych:

  1. Masa pocisku: Większość programów ma możliwość konwersji wyświetlanych jednostek na imperialne lub metryczne. Jeżeli chodzi o parametr masy pocisku, wygodnie jest znać jego wartość w imperialnej jednostce gran (ang. grain), która częściej funkcjonuje w opisach.
  2. Współczynnik balistyczny (BC): W uproszczeniu, jego wartość określa zdolność do przeciwstawiania się pocisku, oporom powietrza. Prawie każdy producent amunicji, podaje tą wartość, w opisie swojego produktu. Zawiera się ona w przedziale 0 do 1(np. BC=0.250).
  3. Prędkość wylotowa pocisku (V0): Jest to prędkość z jaką pocisk opuszcza lufę naszej broni. Wartości, które widzimy na wykresach producentów amunicji, nie zawsze pokrywają się z tym co uzyskamy w naszej jednostce. Parametry naszej lufy mogą się różnić od tej używanej w testach producenta amunicji (np. inna długość). Jedynym sposobem na precyzyjne określenie V0, jest sprawdzenie go empirycznie z wykorzystaniem urządzenia pomiarowego, jakim jest chronometr. 
  4. Odległość przystrzelenia broni: Jest to odległość punktu celowania, która pokrywa się z grupą  przestrzelin na tarczy. Czyli dystans na jaki ustawiamy naszą lunetę, by pocisk trafiał w punkt.
  5. Odległość celu: Czyli powód, dla którego użycie kalkulatora balistycznego w ogóle zaprząta nam myśli. W kalkulatorze możemy wpisać dowolną odległość i analizować zmiany w opadzie naszego pocisku.

Są jeszcze inne uwarunkowania wpływające na trajektorię lotu pocisku. Są nimi między innymi warunki atmosferyczne (np. temperatura, prędkość i kierunek wiatru) oraz kąt oddawania strzału. Te i dalsze parametry są jednak przeznaczone dla zaawansowanych użytkowników, którzy  często obliczenia balistyczne mają „w jednym palcu” Wymagają one dodatkowych pomiarów wykonywanych na bieżąco w terenie

Po wprowadzeniu pięciu podstawowych wartości, jesteśmy w stanie uzyskać dość precyzyjne wyniki obliczeń trajektorii lotu pocisku. Wyniki mogą być wyświetlane, między innymi w dwóch kategoriach:

  1. Kliki - Liczba „klików” o jaką należy wykonać korektę by skompensować opad pocisku na danej odległości. Jest to opcja raczej dedykowana dla posiadaczy lunet z zewnętrzną wieżyczką balistyczną. By ją skonfigurować w programie, należy wprowadzić odpowiednią wartość kliku dla naszego modelu lunety (np. 1cm na 100m lub 1/4 moa).
  2. Opad - Jest to informacja o opadzie pocisku na danej odległości, podana w jednostkach jakie skonfigurujemy w programie balistycznym. Na jej podstawie możemy dokonać świadomego przewyższenia na celu, by skompensować opad pocisku na danej odległości.

Dodatkowo często, równolegle wyświetlane są korekty w miliradianach i w minutach kątowych. Przydatne są one między innymi przy specjalistycznych siatkach celowniczych. W lunetach przeznaczonych do polowania, zwykle nie są one wykorzystywane.

Kalkulator balistyczny jest szybką odpowiedzią na pytania dotyczące trajektorii lotu pocisku. Przy podstawowym użyciu, uświadomi nam, jak duże różnice potrafią się pojawić, nawet na dystansie 150m. Zaawansowanym strzelcom pozwoli na świadome oddanie strzału na dalekie odległości. Na wielu zagranicznych polowaniach jest wręcz niezbędnym narzędziem pozwalającym na wykorzystanie szansy znajdującej się przykładowo na sąsiednim zboczu góry. Dla pasjonata strzelectwa w Polsce, świadomość balistyczna jest tym, czym dla fana motoryzacji, liczba koni mechanicznych pod maską. W celu weryfikacji obliczeń, musimy się udać w specjalistyczne miejsce, oferujące miarodajne sprawdzenie wyników. Dopuszczony do polowania dystans oddawanego strzału w terenie to 200m. Jedynym miejscem, w którym mamy szansę zgodnie z prawem, potwierdzić nasze obliczenia na dalszych odległościach są nieliczne strzelnice z długodystansowymi osiami.

Leszek Kamiński/Polunek.pl

 

Lwy i zdobycz

Nagonka na myśliwego, który pozyskał w 2015 r. lwa znanego pod imieniem Cecil, przynosi swoje żniwo. Mimo iż myśliwy jak się okazało, polował zgodnie z prawem, środowiska „eko” szły cały czas za ciosem, niesione wykreowaną falą dezinformacji. Efektem tego jest znaczny spadek zainteresowania myśliwych polowaniem na lwy w Zimbabwe. Nie minął rok od wydarzenia we wspomnianym kraju aby oficjele parku Bubye Valley, zaczęli drapać się po głowie, co zrobić ze zbyt dużą populacją lwa. Populacje szacuje się na ok. 500 szt. osobników co wpływa destrukcyjnie na pozostałą zwierzynę na tym obszarze. Obliczono że należy pozbyć się 200 szt. osobników by przywrócić równowagę. Pomysły, które miały zrealizować ten plan to wynajęcie zawodowych strzelców do wybicia lub odłowienie lwów by introdukować je w inne tereny. Pierwszy pomysł generuje tylko koszty i nie ma wiele wspólnego z szacunkiem do zwierzyny. Na drugi nie ma chętnych, bo tam gdzie więcej lwów tam większe straty w miejscowej populacji zwierzyny. Sytuacja patowa. Tam gdzie człowiek tam konflikt ze zwierzyną. Tam gdzie interes tam dbałość o aktywa. Polowania komercyjne to szansa na przeżycie niezapomnianych chwil na „czarnym lądzie”. Dobrze zaplanowane, utrzymują dany gatunek na równym poziomie. Pozwalają na kontrolę danego terenu przed działaniami kłusowników. Słowem tam gdzie właściwa gospodarka łowiecka tam populacja zwierzyny jest pielęgnowana, niezagrożona i ma się dobrze. Ot taki paradoks.


LK